W I kw. napływ bezpośrednich inwestycji do Polski wyniósł 16,5 mld EUR i był nie tylko najwyższy w historii, ale też o 60 proc. wyższy niż poprzedni rekord z II kw. 2021 r. Pod względem napływu inwestycji Polska znalazła się na trzecim miejscu w UE, za Niemcami i Belgią, co się wcześniej nie wydarzyło. Dużą część napływu
Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej inwestycje zagraniczne przekroczyły już pół biliona złotych. Najwięcej na polskim rynku inwestują Niemcy, Francja, Hiszpania i Wielka Brytania, w ramach usług – głównie w handlu, a wśród sektorów przemysłowych – głównie w właśnie branże w największym stopniu odczułyby odpływ kapitału zagranicznego w przypadku potencjalnego, globalnego kryzysu. Choć Polska wciąż jest atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów, to źródłem zagrożenia pozostaje gospodarka europejska – 10 lat od wybuchu ostatniego kryzysu wiele problemów nadal nie zostało rozwiązanych, a niestabilna sytuacja polityczna w Europie ryzyko to powiększa. – Poziom inwestycji zagranicznych w najbliższych latach będzie uzależniony od tego, jak będą rozwiązywane ekonomiczne problemy w poszczególnych gospodarkach unijnych, czy Unia Europejska zachowa obecny kształt, czy podzieli się na Europę dwóch prędkości i czy Polska znajdzie się w tej wolniejszej grupie. Zrealizowanie się chociaż części zagrożeń, jakie przedstawiliśmy w raporcie, może przynieść odczuwalne zawirowania w napływie środków do Polski, może nie od razu, ale z pewnością w kolejnych latach. Zwłaszcza, że aż 60 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych to reinwestowane zyski – łatwo takie inwestycje wstrzymać – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Katarzyna Piętka-Kosińska, ekonomistka firmy doradczej Deloitte. Z obliczeń przedstawionych w raporcie „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 roku”, przygotowanym przez ekspertów banku DNB i Deloitte, wynika, że do Polski napływa rocznie około 40 mld zł w formie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej ta kwota przekroczyła 501 mld zł, co stanowi równowartość 15 proc. całości nakładów inwestycyjnych w gospodarce. Inwestycje zagraniczne pochodzą niemal wyłącznie z państw unijnych (w 96 proc.) i znacznie przewyższają środki z rozwojowych funduszy europejskich, które Polska zaabsorbowała od początku swojego członkostwa we Wspólnocie. – Najwięcej zainwestowały w Polsce Niemcy i Francja, więc kryzys w tych krajach najmocniej przełożyłby się na spadek inwestycji zagranicznych. W ciągu ostatnich kilku lat zauważyliśmy też zwiększoną aktywność inwestycyjną Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, więc inwestycje tych państw również byłyby zagrożone w sytuacji wystąpienia w nich problemów ekonomicznych – mówi Marcin Prusak. – Większość funduszy płynie do nas z Unii Europejskiej. Globalne mocarstwa, takie jak Stany Zjednoczone czy Chiny, są w inwestycjach zagranicznych w zasadzie nieobecne. Główni inwestorzy to Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Hiszpania – potwierdza Katarzyna Piętka-Kosińska. Jak wynika z raportu Deloitte i DNB, analizowane branże polskiej gospodarki są dziś w większości bardziej odporne na kryzys gospodarczy niż w 2008 roku. Jednak potencjalny kryzys w Europie mocno uderzyłby w wymianę handlową z innymi krajami i bezpośrednie inwestycje zagraniczne. – W niektórych sektorach gospodarki jesteśmy obecnie dwukrotnie bardziej odporni na kryzys niż jeszcze kilka lat temu. Jednak sytuacje kryzysowe w Europie miałyby przełożenie na nasz rynek. Ucierpiałby eksport, głównie na skutek zmniejszenia popytu na towary produkowane w Polsce. Drugi zagrożony obszar to bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej te inwestycje sięgnęły prawie 0,5 bln zł – mówi Marcin Prusak, członek zarządu do spraw bankowości korporacyjnej Banku DNB. Napływ inwestycji zagranicznych dotychczas był największy w sektorze usług (63 proc. ogółu), zwłaszcza w handlu (16 proc.) oraz w działalności finansowej i ubezpieczeniowej (11 proc.). Warto zauważyć, że napływ inwestycji zagranicznych do przemysłu wytwórczego sięga 26 proc., głównie do branży motoryzacyjnej (9 proc., tj. 19 mld zł w latach 2010–2015). Zatem w przypadku kolejnego globalnego kryzysu wyhamowanie napływu i/lub odpływ kapitału zagranicznego branże te mogłyby odczuć w największym stopniu. – W ostatnich latach inwestycje zagraniczne były lokowane w dwóch dużych obszarach sektorowych. Dwie trzecie przypadło na sektor usługowy, natomiast jedna czwarta na przemysł wytwórczy, w tym branżę motoryzacyjną. W obszarze usług mówimy o następujących sektorach: usługi finansowe, informacja i komunikacja oraz obsługa rynku nieruchomości. Te branże ucierpiałyby najmocniej w razie potencjalnego kryzysu – mówi Marcin Prusak. Eksperci podkreślają, że prognozy ekonomiczne dla Polski na 2017 rok są pozytywne. Spodziewane jest przyspieszenie wzrostu gospodarczego, a Polska Agencja Inwestycji i Handlu oczekuje zwiększonego napływu inwestycji zagranicznych do Polski. Ryzyko stwarzają jednak nierozwiązane problemy gospodarcze pomimo upłynięcia 10 lat od ostatniego kryzysu, na co nakłada się niestabilna sytuacja polityczna na scenie europejskiej i globalnej. – Przeanalizowaliśmy ryzyka ekonomiczne i polityczne, które mogą mieć przełożenie na Polskę. Jest ich naprawdę wiele, na skalę niespotykaną w porównaniu z poprzednimi latami. W wielu krajach powolny wzrost gospodarczy czy ogromny dług publiczny i ryzyko pułapki deficyt-dług w kontekście rosnących stóp procentowych za oceanem. Do tego utrzymujące się chociażby we Włoszech ryzyko sektora bankowego czy kryzys migracyjny w wyniku demograficznej presji w krajach rozwijających się i politycznych napięć w regionie. Po brexicie coraz częściej mówi się o Europie dwóch prędkości. Zbliżają się wybory prezydenckie we Francji i parlamentarne w Niemczech, które zadecydują o przyszłym kształcie Unii Europejskiej – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska. Ekonomiści Deloitte i DNB ocenili, że największe ryzyko wystąpienia kolejnego kryzysu ekonomicznego wśród analizowanych krajów dotyczy Włoch i Hiszpanii. O ile napływ włoskich inwestycji zagranicznych do Polski sięga maksymalnie 3 proc., o tyle Hiszpania jest jednym z głównych inwestorów. Dlatego zawirowania na tamtejszych rynkach miałyby również przełożenie na sytuację gospodarczą w Polsce. Jednocześnie autorzy raportu „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 roku” podkreślają, że Polska pomimo tych zagrożeń pozostaje atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych. – Polska ma stabilny udział w światowych inwestycjach zagranicznych i jest zdecydowanym liderem na tle nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Napływ inwestycji jest ponaddwukrotnie większy niż do Czech czy na Słowację. Wynika to z faktu, że jesteśmy dużą gospodarką, która może efektywnie wykorzystać napływ znaczących środków finansowych – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska
W dzisiejszym poście chciałbym podzielić się z Państwem wrażeniami ze spotkania z przedstawicielami Stowarzyszenia A+network, w którym uczestniczyłem 17 kwietnia br. w Bolonii. Spotkanie było poświęcone Polsce i możliwościom, jakie ona stwarza dla inwestorów zagranicznych, w tym konkretnym przypadku włoskich.
Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej inwestycje zagraniczne przekroczyły już pół biliona złotych. Najwięcej na polskim rynku inwestują Niemcy, Francja, Hiszpania i Wielka Brytania, w ramach usług – głównie w handlu, a wśród sektorów przemysłowych – głównie w motoryzacji. Te właśnie branże w największym stopniu odczułyby odpływ kapitału zagranicznego w przypadku potencjalnego, globalnego kryzysu. Choć Polska wciąż jest atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów, to źródłem zagrożenia pozostaje gospodarka europejska – 10 lat od wybuchu ostatniego kryzysu wiele problemów nadal nie zostało rozwiązanych, a niestabilna sytuacja polityczna w Europie ryzyko to powiększa. – Poziom inwestycji zagranicznych w najbliższych latach będzie uzależniony od tego, jak będą rozwiązywane ekonomiczne problemy w poszczególnych gospodarkach unijnych, czy Unia Europejska zachowa obecny kształt, czy podzieli się na Europę dwóch prędkości i czy Polska znajdzie się w tej wolniejszej grupie. Zrealizowanie się chociaż części zagrożeń, jakie przedstawiliśmy w raporcie, może przynieść odczuwalne zawirowania w napływie środków do Polski, może nie od razu, ale z pewnością w kolejnych latach. Zwłaszcza, że aż 60 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych to reinwestowane zyski – łatwo takie inwestycje wstrzymać – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Katarzyna Piętka-Kosińska, ekonomistka firmy doradczej Deloitte. Z obliczeń przedstawionych w raporcie „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 roku”, przygotowanym przez ekspertów banku DNB i Deloitte, wynika, że do Polski napływa rocznie około 40 mld zł w formie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej ta kwota przekroczyła 501 mld zł, co stanowi równowartość 15 proc. całości nakładów inwestycyjnych w gospodarce. Inwestycje zagraniczne pochodzą niemal wyłącznie z państw unijnych (w 96 proc.) i znacznie przewyższają środki z rozwojowych funduszy europejskich, które Polska zaabsorbowała od początku swojego członkostwa we Wspólnocie. – Najwięcej zainwestowały w Polsce Niemcy i Francja, więc kryzys w tych krajach najmocniej przełożyłby się na spadek inwestycji zagranicznych. W ciągu ostatnich kilku lat zauważyliśmy też zwiększoną aktywność inwestycyjną Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, więc inwestycje tych państw również byłyby zagrożone w sytuacji wystąpienia w nich problemów ekonomicznych – mówi Marcin Prusak. – Większość funduszy płynie do nas z Unii Europejskiej. Globalne mocarstwa, takie jak Stany Zjednoczone czy Chiny, są w inwestycjach zagranicznych w zasadzie nieobecne. Główni inwestorzy to Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Hiszpania – potwierdza Katarzyna Piętka-Kosińska. Jak wynika z raportu Deloitte i DNB, analizowane branże polskiej gospodarki są dziś w większości bardziej odporne na kryzys gospodarczy niż w 2008 roku. Jednak potencjalny kryzys w Europie mocno uderzyłby w wymianę handlową z innymi krajami i bezpośrednie inwestycje zagraniczne. – W niektórych sektorach gospodarki jesteśmy obecnie dwukrotnie bardziej odporni na kryzys niż jeszcze kilka lat temu. Jednak sytuacje kryzysowe w Europie miałyby przełożenie na nasz rynek. Ucierpiałby eksport, głównie na skutek zmniejszenia popytu na towary produkowane w Polsce. Drugi zagrożony obszar to bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej te inwestycje sięgnęły prawie 0,5 bln zł – mówi Marcin Prusak, członek zarządu do spraw bankowości korporacyjnej Banku DNB. Napływ inwestycji zagranicznych dotychczas był największy w sektorze usług (63 proc. ogółu), zwłaszcza w handlu (16 proc.) oraz w działalności finansowej i ubezpieczeniowej (11 proc.). Warto zauważyć, że napływ inwestycji zagranicznych do przemysłu wytwórczego sięga 26 proc., głównie do branży motoryza­cyjnej (9 proc., tj. 19 mld zł w latach 2010–2015). Zatem w przypadku kolejnego globalnego kryzysu wyhamowanie napływu i/lub odpływ kapitału zagranicznego branże te mogłyby odczuć w największym stopniu. – W ostatnich latach inwestycje zagraniczne były lokowane w dwóch dużych obszarach sektorowych. Dwie trzecie przypadło na sektor usługowy, natomiast jedna czwarta na przemysł wytwórczy, w tym branżę motoryzacyjną. W obszarze usług mówimy o następujących sektorach: usługi finansowe, informacja i komunikacja oraz obsługa rynku nieruchomości. Te branże ucierpiałyby najmocniej w razie potencjalnego kryzysu – mówi Marcin Prusak. Eksperci podkreślają, że prognozy ekonomiczne dla Polski na 2017 rok są pozytywne. Spodziewane jest przyspieszenie wzrostu gospodarczego, a Polska Agencja Inwestycji i Handlu oczekuje zwiększonego napływu inwestycji zagranicznych do Polski. Ryzyko stwarzają jednak nierozwiązane problemy gospodarcze pomimo upłynięcia 10 lat od ostatniego kryzysu, na co nakłada się niestabilna sytuacja polityczna na scenie europejskiej i globalnej. – Przeanalizowaliśmy ryzyka ekonomiczne i polityczne, które mogą mieć przełożenie na Polskę. Jest ich naprawdę wiele, na skalę niespotykaną w porównaniu z poprzednimi latami. W wielu krajach powolny wzrost gospodarczy czy ogromny dług publiczny i ryzyko pułapki deficyt-dług w kontekście rosnących stóp procentowych za oceanem. Do tego utrzymujące się chociażby we Włoszech ryzyko sektora bankowego czy kryzys migracyjny w wyniku demograficznej presji w krajach rozwijających się i politycznych napięć w regionie. Po brexicie coraz częściej mówi się o Europie dwóch prędkości. Zbliżają się wybory prezydenckie we Francji i parlamentarne w Niemczech, które zadecydują o przyszłym kształcie Unii Europejskiej – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska. Ekonomiści Deloitte i DNB ocenili, że największe ryzyko wystąpienia kolejnego kryzysu ekonomicznego wśród analizowanych krajów dotyczy Włoch i Hiszpanii. O ile napływ włoskich inwestycji zagranicznych do Polski sięga maksymalnie 3 proc., o tyle Hiszpania jest jednym z głównych inwestorów. Dlatego zawirowania na tamtejszych rynkach miałyby również przełożenie na sytuację gospodarczą w Polsce. Jednocześnie autorzy raportu „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 roku” podkreślają, że Polska pomimo tych zagrożeń pozostaje atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych. – Polska ma stabilny udział w światowych inwestycjach zagranicznych i jest zdecydowanym liderem na tle nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Napływ inwestycji jest ponaddwukrotnie większy niż do Czech czy na Słowację. Wynika to z faktu, że jesteśmy dużą gospodarką, która może efektywnie wykorzystać napływ znaczących środków finansowych – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska.
Dane pokazują, że Polska wyróżnia się na tle Europy jeśli chodzi o napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) i mimo pandemii pozostaje atrakcyjna dla inwestorów – ocenił członek zarządu PAIH Grzegorz Słomkowski, podczas Forum Ekonomicznego 2020 w Karpaczu. Aktywność zagranicznych inwestorów w Polsce utrzymuje się w ostatnich latach na stabilnym poziomie. Według danych podawanych przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu, w ubiegłym roku zagraniczne koncerny zainwestowały w Polsce aż 12,9 mld to wynik nadspodziewanie dobry, który plasuje nas wśród liderów europejskiego rynku. Warto jednak spojrzeć na sprawę szerzej i zastanowić się, czy robimy wystarczająco dużo, aby zachęcić inwestorów do przychylnego spojrzenia w kierunku naszego inwestycje w PolscePolska Agencja Inwestycji i Handlu chwali się, że zagraniczne inwestycje po trzech kwartałach 2018 roku są warte aż o 70% więcej względem tego samego okresu w roku ubiegłym. Nasz rynek cieszy się największym zainteresowaniem wśród Belgów, Amerykanów, Niemców i Francuzów, ale pojawiają się też wyraźne sygnały o rosnącym potencjalne wśród krajów Bliskiego Wschodu. Czy jednak faktycznie jest aż tak dobrze, jak wynika z danych?Polska ma obecnie bardzo wysoki potencjał inwestycyjny. Jesteśmy dynamicznie rozwijającym się rynkiem, bogatym w wysoko wykwalifikowane kadry z, w dalszym ciągu, dużo niższymi kosztami pracowniczymi niż większość krajów Unii Europejskiej. Inwestorzy są jednak często niepewni ulokowania swojego kapitału nad Wisłą. Obawy dotyczą przede wszystkim kwestii podatkowych i zawiłych uregulowań prawnych. Inwestorom zależy na przejrzystej ścieżce działania, chcą mieć zasadniczy Polski za granicąNie ulega wątpliwości, ze takie sprawy, jak chociażby ostatnie zawirowania wokół KNF, a więc instytucji, która z założenia ma dbać o rynek i zapobiegać nadużyciom, nie sprzyjają wizerunkowi Polski wśród zagranicznych inwestorów. Agencja Bloomberg niespełna miesiąc temu podnosiła temat afery wokół Getin Noble banku oraz największego spadku indeksu banków/pożyczkobiorców od dwóch Polski w zachodnich mediach nie wpływa korzystnie na nastroje zagranicznych inwestorów, tym bardziej że często poruszane są tematy bezpośrednio związane z sytuacją wewnętrzną, panującą aktualnie w naszym kraju. Inwestorzy, którzy są zdecydowani na ulokowanie kapitału we wschodniej i środkowej Europie, często wybierają naszych sąsiadów lub np. Rumunię, która kusi niższymi kosztami pracy oraz uporządkowanymi relacjami z europejską celu zachęcenia inwestorów do zaangażowania środków, każde państwo musi spełnić podstawowe warunki: mieć jasne i przewidywalne prawo, stabilny wymiar sprawiedliwości oraz dobre warunki ekonomiczne i gospodarcze, tym bardziej że rywalizacja o zagraniczny kapitał jest inwestor porównuje czynniki w skali mikro i zestawia je z tym, co dany kraj może mu zaoferować ponadto. Każdy z czynników jest równie ważny, ponieważ bardzo często podczas negocjacji decydują detale. Dlatego też twarde dane mikroekonomiczne czy geopolityczne są równie istotne, co wizerunek kraju poza jego dla zagranicznych inwestorówWarto jednak odnotować, że polskie władze starają się zachęcić inwestorów nowymi regulacjami prawnymi. We wrześniu, weszły w życie akty wykonawcze do ustawy z maja br. o wspieraniu nowych inwestycji i stworzeniu Polskiej Strefy Inwestycji. W teorii ustawa ma zagwarantować inwestorom szereg przywilejów, które zdecydowanie uatrakcyjniają polski rynek na tle ona ogólnopolskie zwolnienia podatkowe na okres 10-15 lat, premie dla przedsięwzięć bezpośrednio przyczyniających się do wzrostu konkurencyjności i innowacyjności lokalnych gospodarek oraz, co być może najważniejsze, odejście od ograniczeń terytorialnych, dzięki czemu kapitał nie będzie musiał być lokowany w konkretnych strefach ekonomicznych, co z kolei często było dużym minusem dla zagranicznych więc, że staramy się odpowiadać na potrzeby inwestorów i skutecznie przyciągać ich nad Wisłę. Proces uatrakcyjniania polskiego rynku dla inwestorów musi być stały i dobrze przemyślany, aby przekładał się na korzyści zarówno dla zagranicznego kapitału, jak i krajowej gospodarki. Nie jest tajemnicą, że inwestycje bezpośrednie są jednym z wiodących czynników w zakresie wzrostu gospodarczego naszego atuty są jednoznaczne. Wystarczy wspomnieć o napływie kapitału, którego wciąż nam brakuje, bez względu na wskaźniki, czy też finansowania deficytu w bilansie płatniczym. Firmy, w których kapitał zagraniczny pełni kluczową rolę, z reguły opierają biznes na stosowaniu nowoczesnych technologii oraz nowatorskich metodach zarządzania, co z kolei pozytywnie wpływa na inne gałęzie naszej możemy jednak zapominać o wyzwaniach, które są ściśle związane z napływem zagranicznego kapitału. Inwestorzy muszą radzić sobie z barierami inwestycyjnymi w skali makro, decydującymi o atrakcyjności całej gospodarki. Nie bez znaczenia jest również nasze miejsce na geopolitycznej mapie Europy. Z perspektywy zagranicznych inwestorów, zdecydowanie mniejsze znaczenie mają natomiast czynniki, które przesądzają o atrakcyjności inwestycyjnej danego Kruszyński – Członek zarządu Grupy Assay Ebook Atrakcyjność inwestycyjna Polski. Rozdział 1. Rola inwestycji zagranicznych we współczesnej gospodarce, Magdalena Stawicka. PDF. Kup teraz do -50%!
Z badań wynika, że 97 proc. zagranicznych inwestorów obecnych w Polsce chciałoby ulokować tu kolejne projekty. Przyczyniają się do tego dostępność wykwalifikowanej kadry i stabilność ekonomiczno-gospodarcza. Potwierdza to coraz wyższa pozycja Polski w rankingu inwestycyjnym Doing Business Banku Światowego. Komisja Europejska szacuje, że polskie PKB urośnie w tym roku o 3,2 proc. Na tle rosnącej niepewności politycznej i gospodarczej w Europie, Polska wciąż wypada bardzo atrakcyjnie w oczach zagranicznych inwestorów i przyciąga rekordową liczbę projektów. – Przed Europą stoi wiele wyzwań, zarówno na froncie ekonomicznym, jak i politycznym. W ostatnim czasie mieliśmy kilka nieprzewidzianych zdarzeń. Jednym z nich był wynik referendum w Wielkiej Brytanii. Decyzja Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej była dużym zaskoczeniem, ale mamy nadzieję, że brexit nie zachwieje ani europejską, ani brytyjską gospodarką – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Peter Mather, wiceprezes koncernu BP Group na region Europy. Jak wynika z prognoz Komisji Europejskiej, po raz pierwszy od niemal dziesięciu lat gospodarka wszystkich państw członkowskich UE będzie w najbliższym czasie stabilnie rosła. Listopadowe prognozy zakładały, że w tym roku wzrost gospodarczy w strefie euro wyniesie 1,5 proc., natomiast w 2018 roku sięgnie 1,7 proc. Komisja Europejska zrewidowała jednak te prognozy, zakładając, że wzrost w obu przypadkach będzie większy o 0,1 pkt proc. w stosunku do pierwotnych założeń (czyli 1,6 proc. w 2017 roku oraz 1,8 proc. w 2018 roku). Prognozy na nadchodzące lata są jednak obarczone większym niż zwykle ryzykiem. Wiąże się to z niepewną sytuacją polityczną. Europa wciąż boryka się ze skutkami kryzysu finansowego, na co dodatkowo nałożył się kryzys migracyjny. Zmiana na fotelu prezydenckim w USA wywołała niepewność na rynkach i postawiła pod znakiem zapytania przyszłość wymiany handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Dodatkowo we Francji i Holandii, które są filarami zjednoczonej UE, odbędą się w tym roku wybory, w których duże szanse mają eurosceptyczne ugrupowania. Stabilnością Wspólnoty mocno zachwiało też czerwcowe referendum dotyczące brexitu. – Najbliższe lata, kiedy Brytyjczycy będą negocjować warunki wyjścia z Unii, bez wątpienia będą trudnym okresem dla całej Europy – przewiduje Peter Mather. Na tym tle wiceprezes koncernu BP na Europę dobrze ocenia perspektywy rozwoju i atrakcyjność inwestycyjną polskiej gospodarki. Polska jest jednym z niewielu państw członkowskich Unii, które od kilku lat utrzymują wzrost gospodarczy. – Na szczęście polska gospodarka stabilnie rośnie, i to od wielu lat. Jest to jeden z najszybciej rozwijających się krajów europejskich i myślę, że utrzyma swoją silną pozycję w Europie – mówi Peter Mather. W 2016 roku wzrost PKB w kraju sięgnął 2,8 proc. i był niższy od oczekiwań głównie za sprawą niskich inwestycji. Komisja Europejska jednak prognozuje, że w tym oraz w przyszłym roku wzrośnie wykorzystanie unijnych funduszy i nastąpi odbicie w inwestycjach publicznych. Więcej inwestować będzie również sektor prywatny. Zgodnie z prognozą KE polskie PKB ma w tym roku wzrosnąć o 3,2 proc. Natomiast Bank Światowy prognozuje w bieżącym roku wzrost gospodarczy na poziomie 3,1 proc. – Polska ma stabilną gospodarkę i stabilny system polityczny. Jej zaletą są też pracowite i dobrze wykształcone kadry. Stopa bezrobocia jest relatywnie niska, a wzrost PKB należy do najwyższych w Europie. To wszystko sprawia, że Polska jest wciąż dobrym miejscem do inwestowania – ocenia Peter Mather. W najnowszym raporcie „Doing Business 2017” Banku Światowego Polska awansowała na 24. pozycję (na 190) w gronie państw, które najbardziej sprzyjają prowadzeniu biznesu. Atutem jest wykwalifikowana kadra, wydajność i relatywnie niskie koszty pracy, wielkość rynku i stabilność ekonomiczno-gospodarcza. Istotna jest również duża dostępność gruntów inwestycyjnych i coraz lepsza infrastruktura. Aby poprawić otoczenie inwestycyjne, rząd powinien jednak uprościć płacenie podatków, dochodzenie roszczeń i zakładanie spółki. Te procesy są w Polsce bardziej czasochłonne niż w innych krajach UE. Zdecydowana większość zagranicznych inwestorów deklaruje chęć ponownych inwestycji na polskim rynku. Z badania przeprowadzonego przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych we współpracy z Grant Thornton oraz bankiem HSBC wynika, że 97 proc. ponownie ulokowałoby inwestycję w Polsce pomimo minusów takich jak duża zmienność i niejasność przepisów prawnych, skomplikowany system podatkowy czy biurokracja. Dobry klimat inwestycyjny w Polsce potwierdzają również ubiegłoroczne statystyki PAIiIZ, z których wynika, że wysokość ubiegłorocznych nakładów była rekordowa i przekroczyła 1,74 mld euro. Jednym z liderów inwestycji była branża motoryzacyjna. Wiceprezes BP Group na region Europy podkreśla, że paliwowy koncern wciąż widzi dla siebie duże możliwości rozwoju i inwestowania na polskim rynku. – BP jest obecne na polskim rynku od 25 lat. Mamy tu ponad 520 stacji i zatrudniamy 3,5 tysiąca pracowników. Rozwój firmy świadczy o naszym entuzjastycznym nastawieniu do polskiej gospodarki i tempa, w jakim ona rośnie – mówi Peter Mather. W ciągu ćwierćwiecza swojej obecności w Polsce koncern BP zainwestował przeszło 1,5 mld dolarów. Firma zamierza w kolejnym okresie otwierać średnio 30 nowych stacji rocznie i zwiększać zatrudnienie. Źródło:
Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, już od wielu lat polskie firmy zaczęły inwestować za granicą. Eksportują w ten sposób kapitał i miejsca pracy, jednocześnie osłabiając efekty inwestycji napływających do Polski. Po drugie, znaczenia nabierają inne formy współpracy z zagranicą, przede wszystkim rośnie wymiana handlowa. W ubiegłym roku w Polsce ogłoszono 256 nowych projektów bezpośrednich inwestycji zagranicznych - wynika z raportu firmy EY. To 21-procentowy wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem. W ramach tych inwestycji w Polsce mogą powstać co najmniej 22 tys. miejsc pracy. Jednym z najbardziej atrakcyjnych miast kontynentu jest Warszawa. Inwestorzy zagraniczni wskazują na poprawę atrakcyjności inwestycyjnej Polski w 2016 r. – wynika z badania "Atrakcyjność inwestycyjna Polski", przeprowadzonego przez firmę doradczą EY. Badanie dotyczy postrzegania przez inwestorów zagranicznych atrakcyjności inwestycyjnej Polski. W raporcie wskazano także najistotniejsze czynniki, które inwestorzy zagraniczni biorą pod uwagę przy tworzeniu nowego projektu lub rozszerzeniu działalności w danym kraju. "W ubiegłym roku w Polsce ogłoszono 256 nowych projektów bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). To wzrost o 21 proc. z 211 projektów rok wcześniej, skutkujący powrotem naszego kraju do pierwszej piątki najpopularniejszych europejskich kierunków inwestycyjnych po raz pierwszy od 2008 r. W ramach tych inwestycji w Polsce może powstać co najmniej 22 074 miejsc pracy, co oznacza wzrost o 12 proc. z 19 651 w 2015 r., co jest drugim wynikiem w Europie. W obu kategoriach okazaliśmy się niekwestionowanym liderem Europy Środkowo-Wschodniej" - powiedział we wtorek partner i główny ekonomista EY, a także lider Zespołu Analiz Ekonomicznych EY Marek Rozkrut. Także Warszawa odnotowała wzrost, jako jedno z najbardziej atrakcyjnych miast kontynentu. W pierwszej trójce atrakcyjnych inwestycyjnie lokalizacji stolicę Polski wskazało 8 proc. badanych przez EY – o 4 pkt. proc. więcej niż rok wcześniej. Gwałtowny wzrost aktywności inwestycyjnej Eksperci EY podkreślają, że w ostatnich trzech latach liczba ogłaszanych w Polsce inwestycji zagranicznych rosła bardzo szybko. O ile w latach 2004-2013 inwestorzy zagraniczni ogłaszali w naszym kraju przeciętnie 142 projekty rocznie, to w latach 2014-2016 liczba ta wzrosła do 200 (wzrost o 40 proc.). To więcej niż w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie ostatnie trzy lata przyniosły wzrost przeciętnej liczby ogłaszanych rocznie projektów o 25,4 proc. względem poprzedniej dekady. "Polska potrzebuje zarówno kapitału krajowego, jak i zagranicznego do podniesienia stopy inwestycji. Szczególnie cenne są bezpośrednie inwestycje zagraniczne, które nie tylko generują zatrudnienie, ale często są związane z transferem technologii, zwiększaniem produktywności oraz rozwojem umiejętności kadr" - czytamy w opracowaniu EY. Z raportu wynika, że w latach 2005-2016 przeciętnie ponad 80 proc. wszystkich projektów BIZ lokowanych w naszym kraju pochodziło z Europy Zachodniej oraz USA. Jeśli chodzi o branże i sektory, projekty BIZ lokowane w Polsce, dotyczą głównie: przemysłu, finansów i usług biznesowych oraz transportu i komunikacji. W latach 2005-2016 w tych sektorach przeciętnie realizowano 95 proc. projektów w ramach BIZ w naszym kraju. Choć od 2013 r. rośnie liczba nowych inwestycji w sektorze produkcyjnym, to zauważalna jest tendencja spadkowa udziału tej branży w ogólnej liczbie BIZ. "Udział produkcji we wszystkich inwestycjach przemysłowych zmniejszył się z 81 proc. w 2005 r. do 62 proc. w 2016 r. Dzieje się tak, ponieważ jeszcze szybszy wzrost następuje w innych sektorach – coraz więcej inwestycji zagranicznych przyciągają do Polski usługi finansowe i biznesowe. Ich udział wzrósł w tym samym okresie z 7 do 28 proc." - czytamy w opracowaniu EY. Z raportu wynika, że Polska zyskuje także na znaczeniu jako miejsce lokowania usług wspólnych ( IT, księgowość). W 2016 r. w Polsce ogłoszono najwięcej w całej Europie nowych projektów centrów usług wspólnych (SSC) – aż 38 ze 161 BIZ tego sektora w Europie (24 proc.) trafiło do Polski. Projekty w naszym kraju są jednak wciąż znacznie bardziej (choć w malejącym stopniu) pracochłonne niż przeciętnie międzynarodowe przedsięwzięcia lokowane w Europie (158 miejsc pracy na projekt w Polsce wobec 72 w Europie), ale bardziej kapitałochłonne niż przeciętnie w naszym regionie kontynentu (189 miejsc pracy na projekt w Europie Środkowo-Wschodniej). "Aby kontynuować proces nadrabiania zaległości wobec bardziej rozwiniętych światowych gospodarek, Polska musi konsekwentnie zwiększać stopę inwestycji, która w ostatniej dekadzie była niższa od poziomu odnotowanego w większości państw Europy Środkowo-Wschodniej. Z uwagi na wieloletnią niską stopę inwestycji i oszczędności, kapitał zagraniczny odgrywa istotną rolę w budowaniu potencjału naszego kraju. Szczególną rolę odgrywają BIZ, które w znacznym stopniu przyczyniły się do umiędzynarodowienia polskich firm i ich integracji z globalną gospodarką" - podkreślił Rozkrut. Polska będzie rywalizować z Czechami Badanie pokazało, że niemal połowa ankietowanych - 48 proc. oczekuje poprawy atrakcyjności naszego kraju w najbliższych trzech latach. Wśród silnych stron polskiej gospodarki inwestorzy wymieniają elementy rynku pracy – umiejętności tutejszych pracowników oraz koszty pracy, a także potencjał do wzrostu produktywności. Natomiast jako główny motor napędowy w przyszłości wskazują sektor usług. Z kolei 29 proc. inwestorów zagranicznych wskazuje na poprawę atrakcyjności Polski w minionym roku niż na jej pogorszenie - 24 proc. "Niestabilne otoczenie gospodarcze i regulacyjne są wymieniane przez inwestorów jako główne źródła ryzyka dla Polski. 48 proc. respondentów spodziewa się dalszej poprawy atrakcyjności inwestycyjnej Polski w okresie kolejnych trzech lat. Wśród silnych stron polskiej gospodarki najczęściej wymieniane są wysokie umiejętności pracowników, atrakcyjne koszty pracy oraz potencjał do wzrostu produktywności. Chociaż wśród planowanych inwestycji dominują te w przetwórstwie przemysłowym, to - zdaniem inwestorów - wzrost gospodarczy w Polsce w najbliższych latach będą napędzać profesjonalne usługi, w tym usługi IT, oraz logistyka" - podkreślił partner oraz lider zespołu ulg i dotacji inwestycyjnych EY Paweł Tynel. Jak dodał, o bezpośrednie inwestycje zagraniczne Polska będzie rywalizowała przede wszystkim z Czechami. Badani przez nas inwestorzy właśnie naszego południowego sąsiada uważają za głównego konkurenta Polski w batalii o nowe tego typu projekty. Badanie EY "Atrakcyjność inwestycyjna Polski" zrealizowano telefonicznie. Ankieta została przeprowadzona w marcu i kwietniu 2017 r. Na pytania EY odpowiedziało 208 respondentów - decydentów biznesowych z całego świata, odpowiedzialnych za inwestycje. Z tej grupy 58 proc. jest już obecnych na polskim rynku. Ankietowani odpowiedzieli na pytania dotyczące planów dalszego inwestowania w Polsce, bądź rozszerzenia tu swej obecności, czynników kształtujących atrakcyjność inwestycyjną naszego kraju, a także potencjalnych ryzyk. Polska po raz pierwszy od 2008 r. znalazła się w pierwszej piątce najpopularniejszych europejskich kierunków dla inwestorów zagranicznych – to z kolei wynika z opublikowanego kilka dni temu raportu EY "Atrakcyjność inwestycyjna Europy", którego uzupełnieniem jest właśnie raport nt. Polski. >>> Polecamy: Niedobór talentów dusi firmy. Które kraje najlepiej radzą sobie z problemem? inwestycji zagranicznych (BIZ). W opracowaniu uwagę poświęcono przede wszystkim stosunkowo nowym analizom, zaś ujęcie teoretyczne determinant BIZ starano się ograniczyć do minimum, które wydawało się być niezbędne dla zachowania ciągłości wywodu. Czynniki wpływające na kierunki przepływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych Autor: Data: 19-04-2019, 11:21 Rozwiązania dla inteligentnych miast i przemysłu usługi dla biznesu, energetyka i farmaceutyka oraz e-mobilność - to obszary nowych szans dla japońskich inwestorów w Polsce – wynika z raportu opracowanego przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu oraz firmy prawniczej Kochański & Partnerzy. Japończycy to jedni z kluczowych zagranicznych inwestorów w Polsce w sektorze spożywczym. A atrakcyjność inwestycyjna Polski wzrasta, także wśród japońskich inwestorów. fot. Shutterstock Raport ma przekonać biznes z Kraju Kwitnącej Wiśni do większego zaangażowania kapitałowego w Japońscy inwestorzy angażują się w projekty inwestycyjne w Polsce, które są dużo bardziej zaawansowane technologicznie niż jeszcze dekadę temu. Atrakcyjności polskiego rynku sprzyja przede wszystkim dynamiczne środowisko biznesowe, w tym rosnący poziom innowacyjności sektorów czy większe zwroty z inwestycji, niż średnia w Europie - mówi Krzysztof Senger, wiceprezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Dalsza część artykułu (92%) jest dostępna dla zarejestrowanych subskrybentów serwisu, którzy wykupili dostęp do usługi "Strefa premium". lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie . 233 487 198 213 208 309 494 498

napisz z czego wynika atrakcyjność polski dla zagranicznych inwestorów